Bardzo wielu motocyklistów zadaje sobie pytanie – po co się szkolić? Wielu jeździ już kilka, a nawet kilkanaście lat, zdecydowana większość bezkolizyjnie. Jak postrzegacie ten problemy Wy, ludzie zajmujący się zawodowo doskonaleniem kierowców?
Na pierwszych zajęciach zapoznajemy naszych kursantów z jedną zasadą. Kładziemy na nią duży nacisk, tak, aby wszystkim i na długo zapadła w pamięć – „motocyklista jeżdżący od dziesięciu lat po drogach publicznych, to zazwyczaj kierowca z rocznym doświadczeniem, tyle, że powtórzonym dziesięć razy”. Brzmi banalnie, wiem, ale to bezwzględna i bezkompromisowa prawda.
O tym jakie znaczenie dla motocyklisty ma trening odruchów i czynności motorycznych przekonaliśmy się rozpoczynając przygodę z wyścigami torowymi. Startowaliśmy z przekonaniem o własnej doskonałości, jednak życie szybko, boleśnie i drogo zweryfikowało nasze wyobrażenia. Gdybyśmy startując wtedy posiadali aktualną wiedzę i technikę, bylibyśmy nieporównywalnie bardziej zdrowi i bogatsi.
Po latach doświadczeń i za namową przyjaciół postanowiliśmy podzielić się naszą wiedzą z tymi, którzy takiej wiedzy szukają. Na nasze kursy trafią ludzie prosto po zdanym egzaminie na prawo jazdy, równolegle pojawia się coraz więcej motocyklistów legitymujących się imponującym stażem.
Jedni i drudzy zgodnie stwierdzają, że w efekcie szkolenia czują się zdecydowanie pewniej i bezpieczniej na swoich maszynach.
Jesteście znani głównie ze związków ze sportem motocyklowym, a przecież większość zainteresowanych szkoleniem zamierza poruszać się po drogach. Czy doświadczenia wypracowane na torach wyścigowych znajdują zastosowanie w realiach ruchu drogowego?
Tor wyścigowy to wielki poligon. Miejsce gdzie sprawdza się i doskonali rozwiązania techniczne, nowe technologie, ale przede wszystkim najróżniejsze techniki panowania nad motocyklem. Zwróć uwagę, jak zmienia się styl i sposób jazdy zawodników – choćby porównaj technikę wielokrotnego mistrza świata Mika Doohana i aktualnego mistrza MotoGP Marca Marqueza . Stary mistrz miłby spore problemy aby z jego techniką zakwalifikować się do startu we współczesnych zawodach. Każdy rok to olbrzymi bagaż doświadczeń wielu zawodników. To miejsce w którym uczymy się wypracować to specyficzne porozumienie pomiędzy człowiekiem a motocyklem, jechać tak, aby nie przeszkadzać maszynie.
W efekcie wszystko to przekłada się na nasze zachowania na drodze. W mediach – również internetowych – jest mnóstwo informacji i poradników uczących, jak bezbłędnie panować nad pojazdem. Tyle, że w tej branży teorie od praktyki oddziela zazwyczaj bolesna granica.
Osoby, które do nas trafią są mocno zaskoczone tym, czego uczymy. Bez przerwy słyszymy, że instruktor nauki jazdy mówił zupełnie coś innego… to właśnie przykład, jak wielką bywa różnica pomiędzy wiedzę książkową od praktyczną.
Nie chciałbym, żebyś pomyślał, że uważamy się tutaj za nieomylnych i doskonałych. Wciąż zdarza nam się popełniać błędy, ale najważniejsze jest to, że potrafimy natychmiast je zauważyć i wyeliminować z przyszłych zachowań. To właśnie jest fundamentalny element profesjonalnego treningu.
Wspomniałeś o błędach jakie zaszczepiają swoim kursantom instruktorzy nauki jazdy. To może zacznijcie uczyć ludzi od podstaw? Nie myśleliście o szkole nauki jazdy?
Absolutnie. Nigdy nie prowadziliśmy i nigdy nie będziemy prowadzić OSK. Naszą misją jest nauka jazdy motocyklem, a nie tresowanie umożliwiające zdanie egzaminu. Sądzę, że doskonale wiesz, że to dwa diametralnie różne obszary. Powiem więcej, bywa, że jesteśmy najzwyczajniej przerażeni tym, co instruktorzy wpajają ludziom na kursach. Przeważający procent tej wiedzy to zdewaluowane, przestarzałe teorie w praktyce mogące skończyć się prawdziwą tragedią.
Powiedz mi, kogo przede wszystkim chcielibyście zaprosić na Wasze szkolenia?
Najchętniej instruktorów z ośrodków nauki jazdy. Głównie po to, aby uświadomić im w trakcie zajęć praktycznych, że przekazują podczas zajęć mnóstwo karygodnych błędów. Aby kursy w OSK zaczęły wreszcie uczyć prawidłowej techniki poruszania się współczesnym motocyklem.
Udało nam się już przeszkolić niewielką grupę instruktorów. W tym roku zapowiedziała się kolejna, jeszcze większa ekipa. Bardzo nas to cieszy, ponieważ w praktyce ponad 90% uczących w ośrodkach nie nawet mglistego pojęcia o specyfice jazdy jednośladem.
Gdybyś miał w kilku zdaniach zareklamować Waszą szkołę, powiedzieć czym się wyróżnia na tle innych podmiotów?
Przede wszystkim naszą najlepszą reklamą są kursanci, których przeszkoliliśmy. Wielu wraca po roku przyprowadzając ze sobą przyjaciół. Dużo osób poleca też nasze usługi przy okazji wszelkich imprez motocyklowych.
Czym się wyróżniamy? Sportowym doświadczeniem i profesjonalnie kwalifikowaną kadrą,małymi grupami dzięki czemu możemy pracować z każdym indywidualnie. Wbrew pozorom podobnych szkół nie ma zbyt wiele. Większość ogranicza się do ćwiczeń parkingowych – slalomów pomiędzy pachołkami i kręcenia ósemek. To niestety, nie tak. Już przy szybkości powyżej 20km/h na motocykl działają zupełnie inne siły, a w konsekwencji wymagana jest odpowiednia technika kontrolowania pojazdu. Nasze zajęcia odbywają się wyłącznie na zamkniętych, najlepszych torach kartingowych (niestety, nie ma ich zbyt wiele). Całe zajęcia są skrupulatnie monitorowane i odbywają się pod ścisłą kontrolą instruktorów. Po każdych zajęciach kursant otrzymuje film z zarejestrowanym przejazdem z motocykla jadącego za uczestnikiem, który jest następnie skrupulatnie analizowany pod kątem popełnionych błędów. Wbrew pozorom już jednodniowe zajęcia potrafią wiele zmienić. Sami byliśmy zaskoczeni, jak w efekcie jednodniowego kursu wydatnie poprawia się technika jazdy u większości motocyklistów.
Kierowca jakich maszyn pojawiają się najczęściej na kursach?
Nie ma żadnej reguły. Przyjeżdżają ciężkie cruisery razem z maszynami sportowymi. Pojawiają się turystyki i motocykle typowo sportowe. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Każdemu jesteśmy w stanie pomóc, ponieważ każdego klienta traktujemy indywidualnie, a program szkolenia dostosowujemy do specyfiki sprzętu poziomu umiejętności.
Czy nie ma różnicy – dla umiejętności nabytych przez kursanta – że zajęcia odbywają się na zamkniętym torze, a konfrontacja możliwa jest w realnym ruchu?
Żadnej. Ćwiczymy na zamkniętych obiektach ze względów bezpieczeństwa, jak sobie wyobrażasz takie szkolenie na ruchliwej ulicy? To absurd. Ludzie chcą nauczyć się lepiej i bezpieczniej jeździć, a do tego nie ma lepszych warunków, niż zamknięty, dobrze przygotowany tor. Tak na marginesie, uważam, że KAŻDY motocyklista powinien chociaż raz w roku skorzystać z jazdy po torze wyścigowym – głównie po to, by bezpiecznie przekonać się, jak mało potrafi.
Czy polecacie inne szkolenia motocyklowe ?
Zdecydowanie TAK. Każde szkolenie, które poprawi chociaż jeden element jazdy jest warte swojej ceny. Pamiętajmy ,że żaden gadżet motocyklwy nie poprawi naszego bezpieczeństwa w takim stopniu jak własne umiejętności.